Jezu, jak zeszmacą Vegetto jeszcze teraz, to będzie to zwyczajnie przykre.
Chłop nie ma ostatnio dobrej passy.

Jak wszyscy to wszyscy

5. Bra vs Cold

Za wszelkiego rodzaju plot twisty (Ginyu jako Cold, fasolki w rękawie Son Bry) oraz za to jak ludzie mieli ból tyłka o "oszukiwanie" córki Vegetto. Czytanie komentarzy dawało tyle samo frajdy co walka


4. Gast vs XXI

Za otoczkę związaną z XXI. No i ten strach ze strony Gasta, to było coś pięknego. Pierwszy raz w DBM poczułem, że XXI faktycznie zasługuje na rolę głównego antagonisty DBM. Ma potencjał.


3. Prince Vegeta vs Raichi

Długa, różnorodna, ciekawa i ze zwrotami akcji. Fajnie było zobaczyć walkę Vegety w "starym stylu". Czyli pełnej arogancji, pychy i wybujałego ego.


2. Vegeta vs Cell

Za kombinowanie ze strony Vegety. Sama walka wizualnie też miała spory potencjał, co zresztą udowodniło te 5 stron które przerysował Asura. Szkoda, że całość rozdziału nie było przez niego rysowana.
Dużym plusem tej walki było też czytanie fikołków w komentarzach, że Cell przecież taki mądry i bystry (co nie jest do końca prawdą) a dał się tak zrobić w konia. No i że to było "niezgodne z jego postacią" (co też nie jest prawdą).


1. Goku vs Vegeta

Miałem spore oczekiwania, a ta walka i tak im sprostała.

Biedny Gast. Prawdopodobnie teraz czeka go drugi zgon i to tak w krótkim czasie od poprzedniego.

Sam od początku stawiałem na wygraną XXI, bo jego zwycięstwo zwyczajnie lepiej pasuje fabularnie. Plus robi lepszą podbudowę jego postaci. Miałem jednak nadzieję na to, że zielony przetrwa to starcie :(

Zmarł dobrze nam znany Akira Toriyama. Mimo iż z wiekiem miałem coraz więcej "ale" do serii Dragon Ball, to nie zmienia to faktu, że była ona sporym i ważnym fragmentem mojego dzieciństwa. Za te wszystkie chwile radości i uśmiechu, będę na zawsze wdzięczny Akirze. Niech mu ziemia lekką będzie.

Spoko, że Vegetto jest numerem jeden pod względem surowej mocy i jest w stanie samym wzrokiem zdjąć takiego Goku czy Vegete. Szkoda tylko, że nawet pod względem samej siły, da się go przeskoczyć (Gogeta), a ilekroć pojawia się ktoś z magią, to Vegetto rozkłada nieudolnie ręce. Uub też mu pewnie mocno napsuje krwi.

Na tym etapie historii, nie zadaje już sobie pytania "co wymyślą bohaterowie, by pokonać Vegetto?". W tej chwili zastanawiam się, co autorzy wykombinują, by Vegetto faktycznie był jakimś problemem. Jak pozbędą się tych wszystkich narzędzi, dzięki którym furiat nie ma szans.





Ten Dragon Ball skończył się po pokonaniu Piccolo przez Goku na 23 TB.

Na ten moment, ja już nie potrafię traktować Vegetto jako poważne zagrożenie.
— Gast zdjął go w sekundę
— Buu bawił się z nim jak z dzieckiem (i to dwa razy w sumie)
— Goku i Vegeta mają tryb, dzięki któremu taki Gogeta (o ile ta dwójka zdecyduje się dokonać fuzji) go rozniesie
— teraz IKL łamie go jak krakersa

Na dobrą sprawę jedyne co Vegetto ogarnął od A do Z, to odzyskanie ciała Bry z rąk Ginyu. No i Brolly. 1 Replie(s)

Ciekawe czy tej wersji Nami też znacząco urośnie biust po time-skipie?
A tak na serio. Orzo, jak już stoisz obok. Daj jej siarczystego liścia.

Co oni z tym Bojackiem? Dostaje on już AŻ czwarty special :D A nie oszukujmy się, za wiele fanów to on raczej nie ma. W międzyczasie gdy wszyscy poświęcają czas i zasoby na przygody kosmicznego smerfa - pirata, to:
— Gast z U7 otrzymał tylko dwa speciale
— Krillan i ekpia z U9 trzy
— Babidi z U11 dwa
— Cell z u17 JEDEN

No i u19 zero, ale w ich przypadku już chyba nigdy nie dostaniemy speciala :(

Ale za to kreska wydaje się fajna. Z jednej strony miło, że Bojack w końcu dostanie jakąś dobrą oprawę (no nie miał szczęścia chłopak jak dotychczas...), aczkolwiek z drugiej strony, trochę szkoda tego rysownik na pirata właśnie.

Fajne zwieńczenie ich walki. Wzajemny szacunek, dawanie sobie porad i kupmelska atmosfera bez żadnych spin czy dąsów. Podoba mi się to.

Swoją drogą niech Vegetto się modli, by ta dwójka nie znała tańca fuzyjnego. Stawiam diamenty przeciw orzechom, że Gogeta u18 na takim ssj2 już byłby trochę silniejszy od Vegetto ssj2 u16. A nawet jeżeli nie, to ssj normal sprawia, że ojciec Son Bry nie ma żadnych szans. Szczególnie że jego jedyny power up w formie ssj3, robi jedynie za finishera i nie nadaje sie do dłuższej walki.

Strasznie dużo specjali dostaje Bojack, jak na postać tego typu. 1 Replie(s)

W przypadku tego rozdziału postanowiłem nie śledzić stron na bieżąco i ze wszystkim aktualnie jestem od niedawna.

Z jednej strony było to ryzyko, że walka Goku i Vegety skończy się szybko i z opóźnieniem dowiem się o jakiś fajnych wydarzeniach po tym pojedynku. Z drugiej zaś byłem świadomy, że jak ta bitka rozciągnie sie co najmniej na pół chaptera, to ta walka wypadnie lepiej gdy przeczyta się to ciągiem.No i cieszę się, że dobrze wybrałem.

Mordobicie angażujące, dynamiczne, mięsiste, bez dłużyzn czy zapychaczy, wyrównane, do ostatniego tchu, bezkompromisowe, krwawe i z satysfakcjonującym mnie finishem. Mimo iż kibicowałem Vegecie, to jego porażka mnie kompletnie nie boli. To że przegra było dla mnie oczywiste. Liczyło się dla mnie jedynie, by ta porażka nie była w brzydkim stylu. Obaj dali z siebie wszytko i dojechali do końca na oparach. Dla mnie jedna z lepszych walk w DBM. Top3 co najmniej.
Natomiast jest to zdecydowanie najlepszy pojedynek Goku vs Vegeta ze wszystkich dotychczasowych. Wliczam tu zarówno fanmangi jakie czytałem, fanfiki oraz oryginalną mange i anime.

O kresce się nie wypowiadam, bo jest tak jak zwykle. 10/10 i Asura tradycyjnie dał rade.

Czyli podobnie jak w oryginale. Główny bohater przegrywa finalem z mistrzem. Chociaż tym razem to nie ze swoim :D

Słabość Gohana? Patrząc na te uniwersa gdzie Goku trafił na Ziemię, to byłaby to wielka małpa ;)

Czy to nie jest właśnie pierwsza strona, gdzie są zmiany względem oryginalnej?

Z reguły nie czepiam się takich dupereli związanych ze wzrostem, proporcjami itp, ale tutaj aż za bardzo kłuje mnie w oczy to niedopatrzenie :p

Na pierwszym kadrze i na trzecim, Yamcha oraz Krillan są dokładnie obok siebie. Na jednym łysy dosięga rozmówcy ledwo do jaj, a na ostatnim jest już powyżej poziomu pępka. Szybko urósł mały.

Nie no, sama Chi-Chi by się przecież na takie coś nie zgodziła. Ona w u16 machnęła ręką na Vegetto i nawet o niego nie zawalczyła. A to był gość który składał się z 50% z jej męża i 50% z kogoś obcego (pod względem więzów krwi). A tutaj mamy do czynienia z tworem, który jest w połowie jej synem.

Vegeta ładnie ma wywalone. Niczym jego odpowiednik z GT :(

No wstęp niezły trzeba przyznać :D

Komentarz by Tribunowi nie było smutno.

A tak na serio. Szkoda trochę, że ta manga nie ma lepszej kreski. Na ten moment historia oraz postacie są spoko i brakuje tylko tego wizualnego szlifu.

Nawet zabawne :D
Ogólnie nie ciekawił mnie za bardzo ten special (wolałbym zobaczyć późniejsze wydarzenia z tego uni), ale jak utrzyma taki poziom humoru i samoświadomości, to może będzie fajnie.

Spoko historia i postacie. Aż szkoda, że nie jest to rysowane w lepszej kresce.

No jest to ten moment jak nic. I raczej koniec. Swoje walka trwała (mimo wszystko) oraz po całym tym czasie wiemy jaka była ona intensywna. Nie ma tutaj za bardzo miejsca na drugie tyle walenie się po gębach. Vegeta nawet jak wstanie i zada parę ciosów, to i tak będzie już końcówka.

Ogólnie idzie zauważyć po zagranicznych sekcjach komentarzy, że walka się podoba. I ja osobiście się nie dziwię, bo mi też. Na paru płaszczyznach.
— W końcu jakiś w pełni wyrównany pojedynek. Bez klisz w stylu, że obaj biją się w miarę równo, ale jeden się wstrzymuje. Albo ukrywa jakąś technikę lub transformacje. Nie. Tutaj jest 100% od początku do końca.
— Dostajemy w pełni tradycyjne lanie się po mordach. Bez żadnych zbytecznych i tanich sztuczek typu regeneracja lub magia (dlatego Uub vs Cell, bleee). Bez przywoływania duchów, bez ultra ciuchów czy jeszcze innych rzeczy. Pełna klasyka.
— Czysty konkret. Zero przerw w trakcie walki, tylko po to by sobie pogadać. Brak komentarzy innych co 5 kadrów, by poinformować nas o czymś o czym wiemy lub widzimy. Żadnego przedłużania.
— Naprawdę pięknie narysowana walka, nawet jak na standardy Asury. Dynamika, poczucie prędkości, siła uderzeń. Cała ta moc jest świetnie przedstawiona w tych rysunkach.

Walka niby się jeszcze nie skończyła, plus musiałbym sobie przypomnieć wszystkie wcześniejsze pojedynki w turnieju, ale mimo wszystko stawiam że to starcie spokojnie załapie się do moich top3 walk DBM.

Ja ogólnie w porównaniach dotyczących tego jak ktoś jest silny, nie skupiałbym się jakoś specjalnie na walce Vegeta vs Cell. Książe wygrał dzięki temu, że dobrze znał charakter Cella i był w stanie dzięki temu grać mu na nosie. Tam wygrał spryt, podstęp, dobra znajomość przeciwnika oraz wykorzystanie słabego punktu zielonego. I jeszcze jak dołożymy do tego pychę oraz pajacowanie (by zmusić Vegete do wejścia na wyższy poziom, zamiast zdjąć go gdy był na ssj2) Cella, to dostajemy pełny obraz jego porażki.

Ładnie ładnie. Kreska w rozdziale to top, nawet jak na standardy Asury.
Fajne nawiązanie do jednego kadru z Saiyan sagi. Tylko tym razem Goku zamienił się z Vegetą miejscami.

Mimo wszystko Orzo potrafi używać ataków KI, więc nic dziwnego że potrafi też ją wyczuwać. Tym bardziej, że z jakiegoś powodu na Ziemi, te dwie umiejętności są jakby w pakiecie. Ktoś umie KI blasty, to umie też wyczuwać energię. I odwrotnie.

W "najgorszym" przypadku rzuci typowym dla siebie tekstem, ale w głębi serca nie będzie miał żadnego bólu tyłka. Przez cały turniej widać było, że Vegeta traktuje Goku w pełni jako przyjaciela-rywala. Smutów ze strony księcia nie będzie. Szczególnie, że jest on świadomy iż jest on praktycznie na równi z marchewą, gdy obaj mają taką samą przemianę. Raz wygrywa jeden, a innym razem drugi. Plus obaj osiągnęli tą samą transformacje. Nie ma tutaj sytuacji, jak wtedy gdy Vegeta miał tylko ssj2 a Goku ssj3. Lub gdy poszli innym ścieżkami i to opcja marchewy była tą lepszą (ussj Vegety vs wymasterowany ssj Goku).
Zatem obaj są na tak równym poziomie (jak nigdy dotąd), że Goku wygrywając teraz, może przegrać w walce z Vegetą za np. 3 dni. Tutaj o przegranej i wygranej decydują jedynie drobne błędy oraz niedopatrzenia. W takiej sytuacji kompletnie nie widzę jak obecny Vegeta miałby się fochać lub złościć o przegraną. To można wykluczyć z całą pewnością.

Z drugiej strony jeżeli to są faktycznie mystici (lub coś podobnego), co wyzwala pełen ich potencjał, to chyba wciąż powinni być słabsi od Gohana? W końcu całą zetke nam truli jaki to młody jest wyjątkowy.

No i teraz taki mystic Gogeta miałby w sumie dużą rację bytu. Siła powyżej ssj3 ale bez tracenia energii. Czyli sama transformacja by nie skracała czasu fuzji. 1 Replie(s)

Jeszcze się okaże, że obaj odkryli taki sam sposób na wzmocnienie. Osobiście wolałbym, by tak nie było. Seria Super jest jaka jest, ale podoba mi się tamtejszy motyw, że Goku poszedł w swoim kierunku i rozwija swoją pulę umiejętności, a Vegeta zamiast papugować marchewe, poszedł w innym kierunku. I git. Niech się panowie czymś różnią.

Im szybciej do konkretów tym lepiej.

Odniesień całkiem sporo. Ale chyba najbardziej podoba mi się Sean Bean (tutaj jako Ned Stark), mający nadzieję że tym razem nie zginie :D

Zakładając że organizatorzy dadzą pospać uczestnikom i publice chociaż te osiem godzin, to będzie to równoznaczne z czteroma miesiącami u Uuba. Kawał czasu na trening, trzeba przyznać. Fajnie wzmocniony będzie uczniak Goku. I spoko. Przynajmniej jest szansa, że się na coś przyda w całej tej poturniejowej zadymie :p

Chociaż wiadomo jak to bywa. Chyba najlepszym przykładem jest Gohan z Buu sagi, który spędził z połowę arcu na wzmacnianiu się (w ten czy inny sposób), a ostatecznie guzik mu to dało.

Fakt. Orzo spoko postać. Zdecydowanie nafjaniejszy z trójki głównych bohaterów.

Square
Gast daje szansę na walkę z racji jego charakteru, ale i jest gwarantem zwycięstwa. Jego magia jest zbyt OP na postacie takie jak Goku.

Natomiast XXI niby idzie jak przecinak, ale jednocześnie widać że ma jakieś ograniczenia. Plus bardzo mało o nim wiemy (w odróżnieniu od Gasta), przez co fabularnie można jeszcze wiele wymyślić w jego temacie. Równie dobrze w trakcie jego walki z Nameczaninem może się stać coś, co spowoduje że Goku będzie miał jakieś szanse na wygraną w finale.

Dochodzi jeszcze to, że wręcz nie wypada by ktoś kreowany na głównego złego, przewalił w półfinale. To tak jakby Jiren odpadł wcześniej a z jego świata został tylko Toppo. Albo jakby Piccolo Jr przegrał z Kamim (który był w ciele człowieka). No takie mocne "meh"

A jeszcze większym "meh" byłaby walka finałowa z zerową stawką. W końcu zarówno Gast jak i Goku są tymi dobrymi i niezależnie który (w teorii) by wygrał, to wszystko będzie git. Natomiast jak w finale będzie XXI, to człowiek do samego końca będzie się zastanawiał w jakim kierunku to pójdzie. Czy magik wygra i jakie będzie jego życzenie? Czy może jednak przegra i co wtedy wykombinuje by wyszło na jego? 1 Replie(s)

Po tylu latach oczekiwania, w końcu dostajemy ich walkę. No i poznamy wreszcie ten cały "sekret" Vegety.
Oby pojedynek trwała conajmniej tyle co Son Bra vs Cold lub Vegeta u13 vs Raichi. Jak będzie krócej to będę rozczarowany.

Szkoda tylko że wygrana Goku jest praktycznie pewna. No ale potem wygrana XXI i wielki finał Goku vs magik. 1 Replie(s)

O Jezu... Furrasy!
Orzo, wysadź ich zanim się rozmnożą :(

Dobry JoJo reference (tak wgl niedawno wyszedł pierwszy chapter dziewiątego partu).

Chyba najfajnieszy minikomiks :D

Z tym byciem w niebezpieczenstwie, to Trunks mocno przesadził :p
Fakt, Cell to jakieś top10 uczestników, no ale z nawet jego obecnym poziomem mocy, jest parę dobrych postaci którzy by go skopali w 1vs1. Z drugiej strony Trunks nie miał za bardzo prawa tego wiedzieć.

No to się Cell ładnie przeliczył, tak patrząc z perspektywy czasu. 1 Replie(s)

Ło panie. Jaka ekipa z shonenów się zebrała na widowni. Mamy przedstawicieli Naruto, Hunter x Hunter, Bleacha, JoJo, One Piece, Fairy Tail, Toriko oraz My Hero Academia.

Cell się stał Trunks. Cell się stał :(

No ok. Na to nikt nie stawiał :p

No w teorii teraz powinna wbić matka z I'K'L. No nie mówicie, że od jeszcze nienarodzonego dzieciaka, bije już taka moc :p
Ewentualnie zostali pominięci (co byłoby dziwne, bo ledwo androidy przyszły) i już spotkamy Vegetto z ekipą. 1 Replie(s)

Ale się dziwnie czyta te przechwałki androidów, kiedy wiemy że zarówno Vegeta jak i Kakarotto, byliby w stanie solo ogarnąć rodzeństwo.

Z tymi portalami to nawiązanie do Gilgamesza z serii Fate? Podobnie rysowane.

Co ty Trunks taki obsrany? :p
Ja wiem że trauma i tak dalej, no ale chłopie. Ty masz ich dosłownie na dmuchnięcie.

No i fajna interakcja rodzeństwa z Vegetą. Androidy nieźle by się zdziwiły jakby faktycznie przyszło co do czego :D 1 Replie(s)

Zawsze to było mega dziwne, że Trunks oraz Bulma z U9 nigdy się nie pojawili normalnie w komiksie. Nie mieli z nikim żadnych interakcji itp. Na grzyba ich stworzono? :p

A C16 brzydko kłamie :(
Goku ubił tylko Freezera. Chłop ma tyle różnych zasług, a i tak mu jeszcze przypisują ubicie Colda.

Stawiam że to już nie efekt "daru", tylko jakiś konkretnych prochów. Ktoś tu nieźle naciągnął Bardocka.

Przy flashbackach dotyczących Uuba i Zen Buu pisałem, że tamten rozdział praktycznie nic nie wnosił i całą fabułe dało się umieścić na jednej stronie w historii głównej. Nie sądziłem, że da się zawrzeć mniej "mięsa". No jednak dało się. To jest dosłownie pierwszy rozdział (odkąd zacząłem czytać DBM - czyli rozdział 36), gdzie nie śledzę regularnie stron i czytam je zbiorczo. A o komentowaniu to nie ma co mówić.


Ignistry43
Był. Skasował go future Gohan. Wszystko jest w rozdziale nr 32.

Szkoda że strona nie zakończyła się na trzecim kadrze. Wygląda on trochę tak, jakby ktoś podejrzany wbił do domu Bulmy (w dodatku ta jej mina). Byłoby jakieś pole do spekulacji przez ten czas między stronami. No ale po czwartym kadrze wyraźnie widać (a dokładnie po zachowaniu matki młodego) , że to jednak Trunks musiał przyjść :(

Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że akurat uni 12 dostanie jeszcze special. W dodatku podwójny. Trochę ciężko wyobrazić sobie odpowiedniego złola dla Trunksa i c16. Problem z Buu zażegnał jeszcze future Gohan. Bojack i jego gang wciąż są uwięzieni w planecie Kaio. Brolly... no ten jakby się pojawił, to byłoby akurat po Trunksie. Hildzia? Stary mag trafił na Ziemię, bo usłyszał o smoczych kulach, a te w tym uni już od dawna nie istnieją. Pozostaje raczej jakiś zupełnie nowy wróg, wykreowany od zera w DBM.

Pewnie tak. Już na tej stronie widać że ma on ograniczenia, więc z pewnością nie jest w stanie zrobić tego o czym marzy XXI.

To że Gast przejdzie dalej to było wiadome, ale że w taki sposób?
Przy poprzedniej strony jakiś tam procent szansy był, iż ktoś przemówi Son Brze do rozumu, by ta jednak się nie poddawała. A tu faktycznie sobie odpuściła. No nieźle.

Patrząc całościowo ćwierćfinały raczej nie skradły serca czytelnikom DBM :D
Gast vs Son Bra - walka która w sumie się nawet nie odbyła
XXI vs Buu - skończyło się praktycznie od razu
Vegeta vs Cell - jedyna taka konkretna walka, gdzie obie strony coś robiły i w miarę długo (jak na standardy ćwierćfinałów) walczyli. No ale za to była wybrakowana końcówka i brak kreski Asury
Goku vs Uub - takie szybkie łapu capu piąchami oraz nogami i jak się zaczęło robić konkretnie, to już w sumie był koniec. No i Goku mimo iż pokazał całe NIC, to koniec końców on przeszedł dalej. Jak tak się zastanowić, to wygrał on bardziej dzięki Uubowi niż samemu sobie :p

No to pozostaje czekać na półfinały. A właściwie to bardziej na Goku vs Vegeta, bo XXI vs Gast skończy się pewnie w podobnym stylu co inne walki Pana magika. 1 Replie(s)

Ale się Gast wczuł w opisywanie ewentualnych wydarzeń :p
No i spoko, że wychodzi na to że Nameczanin też potrafi się teleportować.

Nie no spokojnie. W takim scenariuszu (gdzie nic konkretnego nie wymyśli) Gast sam z siebie na bank się nie podda. Nameczanin może nie wygrać z Son Brą czysto siłowo, ale z pomocą swojej magii to on zyskuje znaczącą przewagę. I mimo iż uważa, że użycie jej byłoby lamerskie, to w końcu sam przyznał że w razie czego jest to jego ostatnia deska ratunku.

To nie jest rzeczywista walka. To jest bardziej "wizualizacja" ewentualnego przebiegu walki w głowie Gasta, gdy ten wykona czynność "X". Po prostu wyobraża sobie co się może stać, gdy na start użyje przyspieszenia i będzie próbował zaskoczyć Son Brę. Idzie to wywnioskować po dymkach. Nie wychodzą one w żaden sposób od Nameczanina (tego na rysunkach) i wygląda to jak komentarz narratora.
Typowy zabieg w tego typu sytuacjach w mangach. 3 Replie(s)

No nieźle. Gast jednak fizycznie słabszy od Son Bry. Ciekawe czy dopiero przy jej ssj2 czy może sam ssj by wystarczył. Ale raczej dopiero drugi poziom jest dla niego problematyczny (a przynajmniej mam taką nadzieję).
Chwalmy Pana za to, że Gast tak szuka wyzwań na tym turnieju, bo inaczej ta walka pewnie by trwała tyle co XXI vs Buu :p

Xar
Czy aby Gast oraz Son Bra ssj2 to nie są poziomy około Vegetto ssj pod względem surowej siły?
Bo coś takiego mi świta, że Hatchiyack był właśnie na tym poziomie, a Gast mimo wszystko go zdjął. I ok, Nameczanin dał z siebie 100% plus wykorzystał słabość przeciwnika, no ale mimo wszystko. Vegetto ssj to poziom do którego 99,9% obsady DBM nie jest w stanie chociażby się zbliżyć, a co tu dopiero mówić o zdjęciu kogoś o takiej mocy na strzała.
Podobnie z Son Brą ssj2 coś mi utkwiło w głowie, że kiedyś była mowa o tym, że Vegetto ssj by z nią wygrał. Może nie na strzała, ale jednak byłby mocniejszy.
Dlatego też (pod warunkiem że niczego nie namieszałem lub nie zostało coś zretconowane) wydaje mi się, że Gast i Son Bra ssj2 mogą być na podobnym poziomie czystej mocy. A nawet jeżeli dziewczyna byłaby silniejsza, to nie na tyle by mieć gwarancję wygranej (zakładając że żadne by nie używało innych swoich atutów)

No ciekawe czy Cellowi było tak wesoło jak go Son Bra skasowała w trakcie buntu Babidiego :p

Nawet jeżeli Raichi straciłby wszystkie nowe duchy pozyskane w trakcie turnieju, to doktorek wciąż ma swojego największego asa w rękawie. Brollego z U3. Na dobrą sprawę sam Cold w pierwszej wzmocnionej formie starczyłby na Bardocka oraz Daimao, a Brolly to już w ogóle nie pozostawia żadnych złudzeń.
Pan ostatni Nameczanin oraz pan ostatni Saiiyanin są dosyć głęboko w dupie w tym momencie.

Kaczy Zamasu coś ty narobił xD
I wychodzi, że wrócił jednak stary Raichi. No cóż.

Raichi odrodził się jako normalny Tsuful, bez ataku szału i padaczki na samo usłyszenie słowa "Saiyan"?
W sumie wtedy byłby wilk syty i owca cała. Gast by się nie mylił, bo może faktycznie nie dałoby się wskrzesić Raichiego takim jaki był (jako tworu z kuli), ale za to da się przywrócić go takim jakim był za życia.

No albo jednak wszystko będzie po staremu. Pewnie niedługo się dowiemy.

Pewnie Nameczanowi dolega jakaś tam nuda oraz samotność. Bo na dobrą sprawę kogo on tam ma do towarzystwa? Ziemianie nad którymi się znęca, oraz te jego przydupasy które tylko mu przytakują i robią co im każe. A tu pojawia się taki Bardock który wydaje się ogarnięty, jest dosyć silny (możliwe że nawet silniejszy od Daimao) oraz nie ma problemu z "robieniem zła".

Ładnie Vegetto odwala przy każdej większej akcji. Gdy zaczynałem czytać DBM i doszedłem do wizji Bardocka z szałem "Boga" u16, to bałem się że będzie to jakieś przejęcie umysłu, hipnoza, iluzja czy coś w ten deseń. Czyli jakby nie patrzeć - banał.
Zapowiada się jednak, że Vegetto będzie w pełni sobą. Dodatkowo nie będzie to nagła zmiana o 180 stopni z fajnego i sympatycznego kolesia na chorego i popapranego furiata, tylko przez całą serię dostajemy okruszki tego co ma nastąpić. A to został zrobiony w durnia (przez XXI), a to nie radzi sobie z zagrożeniem (akcja z Zen Buu). Inni mają na niego coraz częściej wywalone i sie go nie słuchają. Teraz jeszcze ten problem z głodem. No trochę tych różnych pomniejszych rzeczy było, które prowadzą nas do nieuniknionego. I szczerze mówiąc podoba mi się to bardzo.

Co do wskrzeszenia ciekawe jak to wyjdzie z Raichim, bo Gast jednak zasugerował że może się nie udać go przywrócić. Ewentualnie nie wróci jako ta zła dusza z maszyny, tylko jako normalny żywy Tsuful. Ogólnie miło że reszta też zostanie przywrócona. Może oprócz Cella, bo on za karę nie powinien móc wrócić za to co odwalił na buncie Babidiego :p

Xar
Przyznam szczerze, że bardzo fajna rozmkina. Mam nadzieję że w DBM pojawi się właśnie takie wyjaśnienie jakie przedstawiłeś.

Przez to uczesanie oraz okulary, Pan wygląda trochę jak Maki z Jujutsu Kaisen. Ogólnie spoko okładka.

Na końcu poprzedniego rozdziału niektórzy pisali, że w sumie chapter fabularnie był tak trochę po nic. Buu mógł zostać zamknięty w kuli i tak zostać odesłanym, inne pomniejsze wątki i motywy mogły się pojawić w innych momentach historii albo i nawet wcale itp.
Jak tam tak to rzekomo wyglądało, to co tu dopiero mówić o tym flashbacku w kwestii wniesienia czegoś do opowieści :p

No ale za to obecny rozdział fajnie wypadł od strony wizualnej. Wiadomo, nie jest to kreska pełna detali jak u Asury, ale mimo wszystko ma swój urok i pasuje do takiej lekkiej historii. Szczerze mówiąc chciałbym jeszcze zobaczyć w przyszłości jakiś special w takiej szacie graficznej. Najlepiej jakiś w podobnym klimacie.

obserwator
Nie strasz, nie strasz :p

Nie sądziłem że w obecnym rozdziale, najbardziej interesującym mnie elementem będą spoiler kadry następnego.
Spoko że nie będzie przedłużania (bo raczej nie ma co się spodziewać że kadr z Gastem i Brą będzie pod koniec) i już w najbliższym czasie zobaczymy walkę Gasta i Son Bry. A przynajmniej jej część. Bałem się że jeszcze cały przyszły rozdział poświęcą na lianie ran, wątki poboczne i co tam jeszcze autorowi przyszłoby do głowy. Jedyne na co liczę, to na ciekawy i pomysłowy pojedynek. Bo zaskakującego wyniku nie ma co się spodziewać, gdyż jest on w sumie oczywisty tak jak w przypadku dwóch ostatnich walk (chociaż w walce Vegety i Cella wynikało to bardziej od wyniku Goku vs Uub).

Może tutaj będzie sytuacja jak z Zarbonem. Na ten moment mamy przed sobą całkiem atrakcyjną osobę, a za chwilę przemieni się w potwora.

No ja mam nadzieję, że ten rozdział wniesie w końcu coś fabularnie do historii. Bo na ten moment jedyne co dodał, to że Uub trenuje sobie z Buu i tyle. Coś co dałoby się zawrzeć na jednej stronie w poprzednim rozdziale (pasowałaby nawet ta konkretna strona po lekkim przerobieniu) i byśmy w fabule stali dokładnie w tym samym miejscu, co teraz.
No ale na ewentualne fajerwerki, pewnie trzeba będzie czekać do samego końca.

Ale nerwus z tego Uuba. Ultra instynkt nie byłby chyba dla niego :p

Uub jaki pyskaty. Jak go Goku wychował? :(

Ale to jest posrane na wielu płaszczyznach. Ojciec marzący by jego własne córka rysowała erotyki z nim w roli głównej. Nie wiem co by było straszniejsze. To powyższe czy może jakby Bra z u18 faktycznie zaczęła tworzyć takie rzeczy.

Grubuu to chyba pierwsza wersja Buu, którego ciało nie ulega zniszczeniu po byle kichnięciu.

Laptor
Niekoniecznie. Uub aktualnie siedzi, więc nawet przy osobie średniego wzrostu, uczeń Goku musiałby podnieść głowę.

Czyli 5 minut zajęło Buu uwolnienie się z kokonu. To faktycznie długo musiał paplać gruby Kaioshin :p
No i przeogromna szkoda, że jednak różowy uwolnił się z zaklęcia "bo tak". A była taka okazja by dać JAKIEKOLWIEK wytłumaczenie. 2 Replie(s)

Ta, w tym momencie dostał w tyłek od XXI. Między wejściem Uuba do innego wymiaru a przegraną Buu z magikiem, był ten cały mini-wątek z robieniem jedzenia. Mogło to spokojnie zająć te około 10 minut.
Na powrót różowego do swojego uni byłoby trochę za szybko. Za dużo się zadziało pomiędzy przybyciem Uuba a odesłaniem Buu, by mogło to wszystko trwać 10 minut. Nawet biorąc pod uwagę jak czas w DB jest mocno umowny.

Swoją drogą to całkiem "urocze", że Buu chce spędzić trochę czasu z Uubem. Niczym ojciec z synem. Bo przecież dosłownie nic nie stało na przeszkodzie, by różowy pacnął w czoło ucznia Goku swoim dzyndzlem i ten by już wszystko umiał (tak jak to robił gdy rozdawał "prezenty" innym uczestnikom).
A przynajmniej tak by wychodziło czysto fabularnie. Zgaduje jednak że celem Salagira jest pokazanie nam czegoś jeszcze, oprócz samych korepetycji z magii. A przynajmniej taką mam nadzieję. Jeżeli się okaże że przez cały rozdział nie będzie nic innego niż nauka i gadanina (czyli coś co by można było strescic do dwóch stron i wrzucić do poprzedniego chapteru), to obecny rozdział będzie chyba najbardziej niepotrzebnym fabularnie rozdziałem w historii DBM.

Harry mocno opalony

Jedyne czego oczekuje po tym rozdziale, to jakiś fajnych, zabawnych i pomysłowych interakcji między Buu a Uubem. Nie pogardzę również wyjaśnieniem jak różowy uwolnił się z kuli. Możliwe że uczeń Goku mu jakoś w tym pomógł, bo jednak wyjście samemu ot tak z tyłka byłoby mega słabe.

Czyli moja ulubienica ma na imię
Izy <3. W końcu przestała być kaczką - mechanikiem.

Zen Buu a jakikolwiek inny Buu z zetki to praktycznie dwa różne twory, zarówno jeżeli chodzi o charakter jak i umiejętności. Zatem usprawiedliwanie obecnych działań Zenka tym, że stare Buu nigdy nie słynęły z tego czy tamtego, mija się z celem.
To tak jakbyś pisał, że to normalne jak Vegeta teraz zabije jakiegoś niewinnego cywila, bo przecież dawniej zabijał.

Dalej. Idąc twoją logiką nigdy żadna postać nie będzie mogła zostać nazwana zbyt OP, wszechmocną, wszechwiedzącą itp, bo chyba nigdy nie zostanie stworzony ktoś, kto będzie potrafił dosłownie wszystko.
To że Buu nie potrafi się cofnąć w czasie lub podróżować między światami, nie oznacza że nie jest on OP lub wszechmocny.

Lekceważenie oraz pogarda wobec innych, nie jest kartą wyjścia z więzienia z Monopoly. Nie jest to usprawiedliwienie na każdy głupi pomysł, jaki sobie autor wymyśli.
To tak jakby Magnus Carlsen (top1 szachistów świata) przegrał z kimkolwiek poprzez "szewczyka", bo nie docenił tego kogoś. No po prostu pewne rzeczy nie mają racji bytu.
No jakoś Buu pomyślał by porozsyłać po całym stadionie swoje fragmenty na początku DBM. No ale pomyślenie by te same fragmenty skanowały każdego przez 24/h to już go przerosło, "bo jest roztrzepany i lekceważący". Nie wiem komu próbujesz wmówić, że to wszystko się kupy trzyma. Chyba tylko samemu sobie :p

Ogólnie cały czas nie rozumiesz, że Buu jest niespójny i niekonsekwentny dlatego właśnie, bo wszelkie jego niepowodzenia czy błędy wynikają wyłącznie z tego, że fabuła tego chciała. Nie dlatego bo "taki jest".
Buu ma zdolności X i Y. Wykorzystuje je w pewnym momencie, bo fabuła tego wymagała. Innym razem czegoś nie robi (mimo iż może), bo tutaj też tego fabuła wymagała. Tylko i wyłącznie.

Kolejny błąd jaki popełniasz, to traktowanie Buu jak "lepszego" śmiertelnika, gdzie mimo wszystko różowemu bliżej do maszyny pod wieloma względami. Tak jak silniki szachowe są w stanie w sekundy policzyć setki/tysięcy różnych wariantów a następnie wybrać ten najlepszy ruch (no człowieka to przerasta), tak umysł Buu jest na zupełnie innej płaszczyźnie niż jakiegokolwiek śmiertelnika. Akceptujesz wady Buu bo patrzysz na nie przez pryzmat zwykłego śmiertelnika. A to jest mylne podejście.

Tribun Erset
To że dla kogoś postać Buu może być ciekawa, to rozumiem. Bo to już czysto subiektywna rzecz.
No ale to uważanie że jest on konsekwentie pisany (gdzie mówi się może coś robić, ale nagle sobie nie robi, bo tak) to już jednak jest lekkie kreowanie rzeczywistości :P

Ta strona chyba już bardziej dobitnie nie mogła pokazać, że nie ma co liczyć na powrót tego konkretnego Buu (ciekawe czy "zmafubowana" cząstka też została przeteleportowana).
Widać że nie jest w stanie stworzyć zwykłej maszyny (takiej jaką mają kaczki) w szybki sposób, więc turniej do tego czasu zdąży się skończyć.
Pomysł z maszyną czasu też nie wypali, biorąc pod uwagę jak one działają w DB i DBM.
Zatem problem z głowy.

A ogólnie podsumowując ten rozdział. Strasznie nudny jak mam być szczery :p
Przez 80% czasu (jak nie więcej), widzieliśmy tylko jak Buu ma wywalone na wszelkiego rodzaju zagrożenia i jak nikt nie jest w stanie nic mu zrobić.
Jedynie końcowe strony mnie zaciekawiły, bo w końcu dostaliśmy odpowiedź w jaki sposób Salagir wywali go z gry. I przyznaje że rozwiązanie nie było takie złe biorąc pod uwage postać Buu. Fakt, nie ma to żadnego sensu że dał się tak zrobić w balona, ale prawda jest taka, że żaden sposób pozbycia się go nie miałby sensu. A tak to chociaż kaczki miały raz okazję się wykazać. Zatem plus.





W sumie ładnie napisane i uargumentowane, czemu różowy jest tak źle i niekonsekwentie napisaną postacią. Nie wiem czy sam bym to lepiej ubrał w słowa :p

kamecha



Trochę tak, bo jednak Toyo też ma wpływ na fabułę/scenariusz.


Benzen



Właśnie głównie dlatego powstała ta zasada, że tylko uni1 może korzystać z maszyn do latania między światami. Chodzi właśnie o to, że nawet jakby Buu zbudował sprzęt 1:1 to co mają kaczki, to i tak by w teorii nie mógł tego uruchomić.

Inna sprawa, że gdyby Salagir był logiczny, to Buu nie dałby się zrobić ani razu w konia. Bo wszystko o wszystkim by wiedział. Jednak możliwość tworzenia masy małych i świadomych wersji siebie, mocno w tym pomaga. Tak samo jak czytanie w myślach oraz manipulowanie wspomnieniami. No i parę innych "drobiazgów"

Ale tak jak napisałeś kawałek później. To jest klątwa tej postaci. Buu potrafi łatwo pomóc w fabule (chociaż zawsze to jest takie tanie i proste rozwiązanie), no ale jak trzeba się go pozbyć, to nie da się tego przeprowadzić w logiczny sposób.

No i oby został tam już na amen.
Najbardziej niespójna i niekonsekwentie prowadzona postać w DBM. Nawet spoko charakter nie potrafił mi skompensować jego OP zdolności oraz (co gorsza) niewykorzystywania jego potencjału.
Co miał zrobić w fabule, to już zrobił. Bez niego komiks może tylko zyskać.

Powrót do turnieju to w sumie taka oczywistość. Chociaż wiadomo, trzeba było to odhaczyć i jakoś uzasadnić (i nawet spoko ta strategia z odwołaniem się do boskiej obietnicy).
Brak dodatkowego turnieju... no to w zasadzie też była oczywistość. Niestety ale ci co liczyli na dodatkowe walki starych zawodników i nowe podziały, wykazali się trochę naiwnością :p

Tribun Erset

>słabe strony Buu

Buu nie jest wszechwiedzący ani wszystkowidzący, tylko dlatego bo Salagir niekonsekwentie go pisze. Różowy ma dosłownie wszystkie niezbędne narzędzia by takim być (dzielenie się na mase mikro wersji samego siebie, czytanie w myślach, brak konieczności wypoczynku oraz snu itp). Zatem czysto na papierze nie ma on słabych stron. Nie ma prawa mieć. Wszelkie jego błędy czy słabości to czyste wygibasy Salagira, byle tylko fabuła mogła iść do przodu. Nie jest to organiczne i przez to tak szczypie w oczy. To tak jakbym stworzył postać przegenialnego matematyka. Takiego koksa nad koksami w tej dziedzinie. No ale czasami by zapominał jak sie dzieli i mnoży, oraz nie potrafiłby odróżnić cyrkla od linijki. I to tylko dlatego bym mógł pchnąć fabułę dalej. No coś tu się niedobrego zadziało.

Jestem też świadomy, że takie fikołki to nie pierwszyzna w DB. No ale wszystko ma też jakieś granice dobrego smaku. I jak DBM potrafi na wielu płaszczyznach wypadać o wiele lepiej niż oryginał, tak dobrze by było by jednocześnie na innych nie wypadał o wiele gorzej.


>cała reszta

Takie gdybanie, że coś (co się wydarzyło) mogło być pokazane w taki czy inny sposób, nie ma większego sensu. Bo tak, wymienione przeze mnie rzeczy mogły być albo pominięte lub mogły się ukazać w innych sytuacjach. I zgadza się, kółeczko z Buu nie było im do tego potrzebne.
Podobnie jak nie była potrzebna gadka grubego Kaioshina do Majin Son Bry. W końcu mogła wystarczyć tylka ta od Bry z u18 oraz Gohana i Heliorki.
Ginyu również nie musiał walczyć z Vegetto. To że Son Bra nie jest krystalicznie czysta wiedzieliśmy już po jej poprzednich działaniach. Pójść do pokoju również mogła iść z byle powodu. Ośmieszenie jej przez Ginyu/Colda również nie było konieczne, by ta mogła ulec Babidiemu.
I można wymieniać i wymieniać masę analogicznych sytuacji z różnych wydarzeń.

Nic nie musiało się zadziać, no ale jednak się zadziało. Bo Salagirowi tak lepiej pasowało i tak to sobie ułożył w głowie. Nasze osobiste odczucia nic tu nie mają do rzeczy.

Tribun Erset

> I tutaj te słabe strony zostały ukazane. Buu nie jest niepokonany.
>Też nie lubię niepokonanych koksów, ale wg. mnie Zen Buu się do nich nie zalicza i lubię, gdy koks nie jest oczywisty i trzeba się chwilę zastanowić jak go pokonać i zrobić to.


Ja tak tylko przypomnę, że te trzy sytuacje gdy został faktycznie jakoś pokonany, to w dwóch przypadkach była to czysta deus ex machina (bo dokładnie tym jest magia w DB), oraz teraz raz przez kaczki (w sposób który również mocno podpada pod DEM).
Dodatkowo były to sytuacje, które Buu mógł spokojnie ogarnąć i im zapobiec za pomocą swoich umiejętności, oraz użyciu 0,01% swojego mózgu. No ale Salagir postanowił zrobić z bóstwa nieogara.
Zatem trochę ciężko jest przyjąć że Buu jest niepokonany, skoro by go okiełznać, autor musi wyciągać jakieś rzeczy z tyłka oraz ograniczać różowego. Buu jest tak potężny, że dosłownie sam autor który go stworzył, nie jest w stanie go się pozbyć bez robienia fikołków w logice i w budowaniu postaci xD
Oczywiście można w tym momencie napisać, że to w sumie wina Salagira że nie potrafi napisać dobrego rozwiązania tej sytuacji. Ale nie jest to też do końca prawda. Jego winą jest stworzenie takiej postaci jak Zen Buu, czego naturalną konsekwencją jest zapędzenie się w kozi róg przy wielu ścieżkach fabularnych. Tutaj po prostu nie ma dobrego wyjścia. Potwierdza to m.in fakt, że nie znalazłem ani jednej dobrej alternatywny w polskiej oraz angielskiej sekcji, w której Buu zostałby pokonany (czyli bez używania DEM, bez osłabiania Buu itp).


>Brolly: Tu jednak sytuacja była nieco inna. To był dalszy ciąg, konsekwencja pewnych wcześniejszych wydarzeń, z których wyniknęło coś do czego więcej się nie wróciło.

To czy do czegoś się wróciło czy też nie, nie ma większego znaczenia w kontekście tego, że w tamtych trzech scenariuszach było w "teorii" niepotrzebne przedłużanie oraz powrót do punktu wyjścia u postaci których dotyczył mini event.
Szczególnie mocno było widać to u Ginyu. Czy coś mu to dało, że Son Bra nie uniknęła promienia i że sobie powalczył z Vegetto? Nie. Tam też równie dobrze można było pisać, że "po co cała ta zamiana ciał i przedłużanie, skoro Ginyu koniec końców i tak skończył w poranionym ciele Colda i trafił do komory regenarycjnej. Nic mu to nie dało i można było to skończyć szybciej"
Jednak z dzisiejszej perspektywy wiemy, że to przedłużanie nie miało służyć Ginyu, tylko innym postaciom i wydarzeniom.
I identycznie teraz wygląda sytuacja z Zen Buu. Co zresztą przedstawiłem w poprzednim komentarzu w wyliczance.



I w sumie zdanie "to przedłużanie nie miało służyć X, tylko innym postaciom i wydarzeniom" będzie chyba najlepszym podsumowaniem i myślą przewodnią. Bo zauważyłem, że do pozostałych cytatów, pisałbym ciągle powyższe sformułowanie, tyle że w różnych konfiguracjach, długościach oraz pod różnymi postaciami. No ale myśl byłaby ta sama.

Dodam jeszcze od siebie, że nie ma za bardzo sensu pisanie rzeczy w stylu "Vegetto już kilka razy dostał w papę (...) więc naprawdę nie trzeba mu jeszcze więcej razy udowadniać, że jest dupą wołową", bo my tu nie gdybamy czy jakiś zabieg fabularny ma rację bytu czy też nie, bo on sie już zadział :p
A skoro to się zadziało, to widocznie Salagir uznał że no jednak trzeba :p


Zatem podsumowując cały ten wątek który rozpoczął się pytaniem:

"Zresztą po co tyle kombinowania by było wcześniej z nim, jeśli za kilkadziesiąt stron dotarlibyśmy do tego samego motywu"

Odpowiadam:

To przedłużanie i kółeczko nie miało służyć Zen Buu (a przynajmniej nie głównie), tylko innym postaciom oraz podbudówce do kolejnych, przyszłych wydarzeń (lista w poprzednim komentarzu).

Tribun Erset
No nie jestem fanem tworzenia postaci, których autor potem nie jest w stanie udźwignąć. A takimi są właśnie potęgi w stylu Buu. Pół biedy, jakby różowy miał te umiejętności jakie ma, ale inteligencją dorównałby fat Buu albo kid Buu. No ale niestety tak nie jest, bo Salagirowi zachciało się stworzyć kogoś na kształt Boga.

>to postać ze zbyt wieloma możliwościami, by go tak całkiem się pozbyć do końca komiksu

Mało która postać w DBM zrobiła tyle co on i miała tyle czasu antenowego. Wystarczy. Zresztą on jest dosłownie chodzącą deus ex machiną i dla dobra opowieści powinien on zniknąć (a przynajmniej w takiej postaci w jakiej go znamy).


>Zresztą po co tyle kombinowania by było wcześniej z nim, jeśli za kilkadziesiąt stron dotarlibyśmy do tego samego motywu?

A po co była cała ta walka w kosmosie o wchłoniecie Brollego przez Buu, skoro koniec końców i tak się to różowemu nie udało?
Po co pierwszy "bunt" różowego, skoro i tak został sprowadzony do parteru przez Gasta?
Po co cała ta intryga z Ginyu i zamianą ciałami z Son Brą, skoro chwilę potem wrócił do ciała Colda?

Po co były te wszystkie akcje, skoro koniec końców nic grubszego z nich nie wynikło, a postacie praktycznie wróciły do punktu wyjścia na tamten moment?
A po to, by móc odchaczyć parę mniejszych rzeczy (i mieć je z głowy) oraz by zrobić podbudowę pod jakieś przyszłe wydarzenia.


Wracając jednak do obecnych wydarzeń. Gdyby Buu został odesłany w kokonie, to nie dostalibyśmy w tym momencie paru rzeczy:

— w miarę przyzwoitego pożegnania Buu oraz ukazania jego całkowitej dominacji innych zawodników - dopiero tutaj Buu miał okazję załatwić Gasta oraz Vegetto tak porządnie. Dotychczasowymi osiągnięciami gumowatego było wygrywanie z postaciami z którymi było wiadomo że i tak wygra... A tak dał się złapać Gastowi oraz przegrał z XXI. No tak słabo jak na taką potęgę. Natomiast obecny rozdział w końcu pokazał to co powinniśmy byli zobaczyć już dawno.

— ponownego ośmieszenia Vegetto - to że Vegetto był w stanie zrobić tyle co każdy inny na stadionie (czyli nic) pomimo użycia 100%, to z pewnością będzie kolejną cegiełką (trzecią lub czwartą) służącą do podbudowy przyszłych wydarzeń związanych z jego wybuchem. W końcu systematycznie jest mu pokazywane, że nie jest tak wszechmocny jak przez większość życia mu się wydawało.

— uratowania Heliorów przez Son Bre - no to wydarzenie (sam fakt że młoda próbowała pomoc) z pewnością przyczyni się do poprawy stosunków między nią, a tą dwójką którą zabiła. A przynajmniej będzie to pierwszy krok.

— danie czasu antenowego innym postaciom (jak u13) - rola podobna co do buntu Babidiego. Mieliśmy okazję zobaczyć jak inne uni radzą sobie z danym zagrożeniem

— możliwość wykazania się przez kaczki - tak jak Bra z u18 miała okazję dać swoje 5 groszy do pokonania Son Bry, tak kaczki miały okazję wykazać się tutaj. Miła odmiana od rozwiązywania problemów jedynie przez wojowników.

— wątek Uuba - tutaj pewnie Salagir też coś dla niego wymyślił i m.in dlatego nie opłacało mu się wywalić Buu wcześniej

— śmierć Gasta - może w czymś autorowi ułatwi fakt, że nie ma Nameczanina.

To tak z parę rzeczy. A to pewnie też nie wszystko, bo jakby nie patrzeć, nie siedzę w głowie Salagira i nie znam w 100% jego zamiarów oraz pomysłów.
Zatem jak widać. Po coś ten rozdział (i przedłużanie) był, nawet jak Buu nie wróci.


Tak w ogóle jestem wielkim przeciwnikiem by w przyszłości Buu miał wrócić, by pomóc w walce z XXI.
Mam jednak szczerą nadzieję, że XXI zostanie tak poprowadzony, że faktycznie będzie dużym i wymagającym zagrożeniem dla innych, ale wciąż będzie jakoś w ich zasięgu. By nie było konieczności stosowania deus ex machiny w postaci różowego. Bo to jednak jest dosyć tanie i banalne.

No fakt, ta reguła że tylko uni1 może przenosić się między światami, faktycznie wygląda jakby powstało tylko po to, by dać wszystkim do zrozumienia "drodzy państwo! Buu już nie wróci!". I chyba faktycznie jest to tylko po to.

Z drugiej strony czy nie dało się faktycznie uzyskać takiego samego rezultatu, bez tworzenia dziwnych wyjątków w "fizyce" DB?
No nie wiem. Ja jakbym był Salagirem, to bym w usta kaczki wsadził uzasadnienie, że nawet jeżeli Buu ma technologie kaczek i faktycznie może podróżować między uniwersami, to i tak trzeba znać odpowiednie "współrzędne" by trafić ponownie do tego świata.
Coś trochę jak samochód z GPS oraz jazda w określone miejsce. Ma się środki i możliwości by trafić w każde miejsce w Polsce (i nie tylko), ale jeżeli ktoś by chciał przyjechać pod mój dom, ale nie zna adresu, to pozostaje mu błądzić po omacku.
I wsio. By jednak dać czytelnikom 100% gwarancji, że Buu nie wróci (bo ktoś by zarzucił pomysłem, że Buu w trakcie analizy maszyn kaczek, mógłby zdobyć współrzędne tego konkretnego świata), to przeteleportowałbym cały stadion oraz wszystkich znajdujących się tam ludzi, do innego bliźniaczego świata do tego. W ten sposób Buu na amen zgubiłby naszych i nie miałby jak do nich trafić.

Poświęciłoby się temu trochę więcej kadrów oraz dymków z wyjaśnieniami, ale dzięki temu uniknęlibyśmy tego dziwnego wyjątku, że nikt nie może podróżować po multiwersum oprócz U1. A dlaczego? Bo tak :|


I na Boga błagam. Niech to się skończy faktycznie tak jak jest teraz. Rozwiązanie jest całkiem ok i po Salagirze nie spodziewam się niczego lepszego. Zatem teraz istnieje doskonała okazja by wywalić na amen gumowego z gry i by miało to jakiś sens i logikę. Jak Buu wróci to się chyba załamie :(
Szczególnie że NIE POWINIEN sam z siebie. House pokus, czary mary oraz kradzież technologii, ale gdyby różowy był w stanie wrócić samemu... to na grzyba blokował maszynę w centrali kaczek? Tamci by go normalnie odesłali, ten by se wrócił i pokazał wszystkim, że nawet w taki sposób nie idzie się go pozbyć. No a jednak psuł te maszyny. Zatem odesłanie go do jego uni, to jest coś, czego nie jest w stanie przeskoczyć.

Xar

>smocze kule

Tutaj w sumie mocno zależy, czy w obecnej sytuacji był użyty zestaw. Jeżeli teraz przykładowo użyto kul by naprawić maszynę/maszyny aby wywalić Buu, to raczej możemy wykluczyć istnienie przepotężnych (bez ograniczeń) DB w rękach organizatorów. Bo w przeciwnym wypadku, po co by się bawili w naprawę maszyn, jak mogliby bezpośrednio wykluczyć różowego.
Natomiast jeżeli obecna sytuacja została rozwiązana w 100% jedynie dzięki technologi, to faktycznie istnieje jakaś tam szansa, że kule mogą mieć moc jak w jednym z twoich scenariuszy.


>Buu

Tutaj mimo wszystko istnieje jakieś tam zagrożenie iż może zostać wywalony z tego świata i już nie wrócić. Bo co innego przegrać jakąś tam randomową walkę i pomimo tego nadal móc obserwować turniej (i na niego wpływać mniej lub bardziej), a co innego walczyć trochę o być albo nie być tutaj. Szczególnie że widać było po zachowaniu Buu, że obecny evant jeszcze mu się nie znudził i ma wobec niego jakieś plany.
Dlatego też jakolwiek on nie przegra w tym "buncie Buu", tak będzie to zawsze jakoś naciągane. Bo nie ma za bardzo liczyć na to, że sam z siebie sobie pójdzie albo ustąpi, a jakakolwiek próba przechytrzenia go lub zaskoczenia, powinna być automatycznie skazana na porażkę (patrząc na możliwości Buu).

Tribun Erset

>a gdyby była taka kolei rzeczy jak napisałeś to jednak nie byłoby to takie zupełne zwycięstwo nauki, bo wspomagane magią. Przynajmniej tak to odbieram.

Ogólnie odbiór może być najbardziej prawidłowy. Aczkolwiek istnieje takie coś jak skróty myślowe.
W fandomie często można się spotkać z sformułowaniem "Goku pokonał kid Buu", co jest jednak dosyć mocnym niedopowiedzeniem (tudzież pół-prawdą) biorąc pod uwagę co się naprawdę zadziało w mandze, no ale każdy wie o co chodzi.
Tutaj może być podobnie, więc udział kul to jednak wciąż takie pół na pół.


>Jeśli tak to po co były te wcześniejsze akcje? Po co to radyjko z odtworzonym zaklęciem robienia Buu w jajo, dosłownie kilka stron temu?

Próba z radiem jakby nie patrzeć, wymagała zaangażowania mniejszej ilości ludzi oraz czasu. Tutaj akurat rozumiem kaczki, bo ja sam by najpierw spróbował coś co może zadziałać, a jednocześnie wymaga mniejszego wysiłku/zaangażowania. Bo w końcu po co używać pistoletu, jak może wystarczyć sam nóż?


>Co do smoka. Myślę, że mają tam taki zestaw, który jest do spełnienia każdego życzenia

Osobiście szczerze wątpię. Smoki (czy tam jeden smok) turniejowe pewnie mają wyżej postawioną poprzeczkę niż te z zetki, ale i tak poprzeczka istnieje. Jestem w stanie uwierzyć, że są one w stanie zrobić wszystko w obrębie jednego uniwersum, ale nie są w stanie wpływać na sąsiadujące. W sensie że jak zostanie jakiś przywołany w uni "A", to nic nie zrobi w uni "B". I odwrotnie. Jak ten sam smok zostanie przywołany w uni "B", to nic nie zrobi w uni "A".
Myśląc o ograniczeniu, sugeruje się tutaj Buu, który sam w sobie ma smocze kule plus swoją magię. I jak każdy z nas zauważył, jest on w stanie zrobić "prawie" wszystko. A tym prawie jest podróż między światami bez użycia technologii kaczek.


>Ogólnie o Buu

No dlatego takie postacie są słabe koniec końców. Autor nie może stworzyć idealnej, nieomylnej i super inteligentnej postaci, bo ma on ograniczenia w swojej osobie. Po prostu Salagir nie spełnia wyżej wymienionych cech. I dlatego też różowy mimo bycia wręcz boskim bytem, będzie robił nielogiczne rzeczy przez pryzmat "zwyczajności" autora, który siłą rzeczy nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć. Mówione jest jedno, a dzieje się drugie.

A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze to, że koniec końców, to racja naszych musi być na wierzchu. Prawda jest taka, że gdyby wydarzenia z DBM działy się w naszym realnym świecie, a postać Zen Buu posiadałaby chociaż 10% sprytu, inteligencji i pomysłowości swojego odpowiednika z komiksu (tego poziomu który chce nam wmówić Salagir, a nie tego, który często nam pokazuje sam Buu), to byłoby już dawno po zawodach. Ludzie na turnieju byliby skończeni, a multiwersum zgubione. Nie byłoby dosłownie niczego, co mogłoby różowego zaskoczyć albo mu zagrozić.
A wszyscy wiemy, że i tak się wywali (albo już wywalił) z rowerka. Dlatego pisałem, że nie da się rozwiązać tego wątku bez żadnego "ale".

Czy przy takim rozwiązaniu sprawy przez kaczki, można mieć jakieś zastrzeżenia? No można. Tak jak napisałeś, ewentualne wymyślanie planu "B" przez organizatorów nie powinno przejść niezauważone obok różowego. Ale tak samo nie powinna mieć racji bytu np. jego przegrana przez IKL. Ani przez XXI. Ani ponownie przez Gasta (jeżeli ten jakoś by wrócił). No ogólnie póki on tam jest, nie miałby on prawa przegrać w jakikolwiek sposób przez kologolwiek. Powinien wszystko o wszystkich wiedzieć, a każde ewentualne zagrożenie (a tym są przykładowo narodziny IKL) dusić w zarodku.

Dalej to już czyste subiektywne odczucia. Co kto woli. Jak już ogłupiany Buu przez (tradycyjne) nieodcenianie innych, to już wolę jego niedopatrzenie co do kaczek. Jakoś łatwiej mi przełknąć to, że nie dostrzegł działań w przypadku nierozgarniętej rasy, która nie jest wojownikami i którzy za bardzo nie stanowią zagrożenia, niż jakby miał nie docenić kogoś kogo nie zna zupełnie (IKL) lub zna (XXI). 1 Replie(s)

Pewnie to jeszcze nie koniec i Buu wróci (niestety), ale przyznaje że takie uratowanie sytuacji przez kaczki by mnie zadowoliło.
Buu jest na tyle mocną i OP postacią, że wywalenie go z gry w sposób jednocześnie logiczny i satysfakcjonujący, jest praktycznie niemożliwe. Zawsze będzie jakieś "ale". Jedyne co można zrobić przy różowym, to by tych "ale" było jak najmniej i by były jak najmniejszego kalibru.
Jeżeli chce się zachować jakąkolwiek logikę (by nie było sytuacji jak z pokonaniem kid Buu), to gumowatego trzeba pozbyć się w jeden konkretny sposób. Tak, by on sam i wszystkie jego cząsteczki, zostały objęte "czymś" w tym samym czasie. Czyli jakiś czar, teleportacja itp
No i teraz pytanie. Ponownie odgrzewamy kotleta w postaci XXI lub Gasta (jakoś go przywracając), czy próbujemy czegoś nowego? W teorii zawsze lepiej spróbować czegoś nowego. A kaczki ratujące dzień, to według mnie nawet podwójna nowość. Bo nie tylko nie używamy postaci, które miały okazje już się wykazać przy Buu (XXI, Gast), ale i używamy postaci których nikt nawet nie brał pod uwagę z racji tego iż nie są wojownikami.
Dlatego też scenariusz z kaczkami ma dla mnie najwięcej plusów. Ma w sobie logikę, jest zaskakujący oraz świeży, daje się wykazać komuś kto nie miał do tego jeszcze okazji.
No ale pewnie to się tak nie skończy i dostanę coś gorszego :|


Tribun Erset
>Czyli jednak te wszystkie (swoją drogą ciekawe) teorie o osobnym oddziale kaczek na drugim krańcu tego świata z przygotowanym zestawem na kolejną mini-apokalipsę turnieju, tudzież wysłanie wszystkich do świata X, za wyjątkiem Buu spaliły na panewce

Nie żebym jakoś mocno trzymał się teorii z kulami, ale obecna strona nie za bardzo neguje to, że mogł zostać użyty zestaw.
Smok raczej nie ma możliwość wpływania na inne wszechświaty, więc i teleportacja kogolowiek ze świata "A" do świata "B" byłaby poza jego zasięgiem.
Teleportować może jedynie technologia kaczek, która była zepsuta. Jednak już naprawa/modyfikacja tych urządzeń, jest w zasięgu smoka.

Smok zostaje wezwany i robi coś z maszynami kaczek -> kaczki używają urządzenia i wywalają Buu z gry -> "zwycięstwo nauki"

Bo jakby nie patrzeć, to ostatecznie technologia pozbyła się różowego, a nie smocze kule (które same z siebie nie byłyby w stanie tego zrobić).


Daron Cyrax
Pewnie tylko i wyłącznie ze względów grzecznościowych. Jakoś to lepiej wygląda gdy orgazniatorzy zapewniają osobiście podwózkę pod dom, niż jakby mieli ciebie tepnąć jednym przyciśnięciem guzika.

No tego się obawiałem, że zamiast szczegółów co to się zadziało, pokazane nam zostanie jak cząstki Buu znikają w innych miejscach. O tyle dobrze, że zostało to wszystko przedstawione na jednej stronie.
Pozostaje mieć nadzieję, że w piątek w końcu dostaniemy jakieś odpowiedzi, a nie przeskok do jakiegoś innego wątku :p

Akurat smocze kule nie muszą być aktywowane w pobliżu stadionu. Po licznych "wypadkach", organizatorzy mogli ustalić, że w kryzysowej sytuacji smok zostanie wezwany w jakimś odległym zakątku galaktyki i na umówione hasło zostanie wypowiedziane życzenie.

— Niebo ciemnieje tylko na planecie na której wzywany jest smok. Zatem na stadionie może być jasno.
— Samego smoka też się nie zobaczy, jak jest mega daleko.
— Niemożliwym jest też, by Buu pozostawił swoją cząstkę na każdym metrze kwadratowym we wszechświecie. Zatem są miejsca (i to całkiem sporo), gdzie wzrok różowego nie sięga.
— Czytanie w myślach jest intencjonalne. W przeciwnym wypadku Buu nigdy nie byłby niczym zaskoczony (a bywał nie raz i nie dwa). A to że nie użył tego na kaczce też ma sens, biorąc pod uwagę jego ego oraz że kaczki stanowią zerowe zagrożenie (w jego mniemaniu).
— Kaczka może mieć jakiś komunikator/chip, dzięki któremu mogła się skontaktować z ludźmi od smoczych kul.
— Sam zwrot "Nameczanie, uzdrów tę maszynę" może być umówionym hasłem, oznaczającym określoną czynność. Dlatego też, ktoś kto jest bardzo daleko od stadionu (i nie widzi co się dokładnie dzieje), mógłby wykonać precyzyjne działanie.

Tak czy siak, niezależnie czy w tym wszystkim brały udział smocze kule czy też nie, jednym pewniakiem jest to, że to wszystko zostało jakoś zaplanowane. Inaczej kaczka nie zareagowałaby tak jak zareagowała.
Pytanie tylko czy detale poznamy dzisiaj, czy może czeka nas (znowu...) parę stron pokazywania, jak cząstki Buu znikają z poszczególnych obszarów.

Co tu się zadziało? WTF xD

Chyba w całej tej sytuacji najbardziej mi szkoda (mimo wszystko) Vegetto. Jego wpływ na obecne wydarzenia jest równie znikomy, co przykładowo u Kakarotto z u13. Buu robi z nim co chce i jak chce.
Trochę to jednak przykre biorąc pod uwagę, że furiat należy do top3 tego turnieju, a może zrobić tyle co nic. No chyba że zaraz wyskoczy z jakąś "tajną i przepotężną techniką, którą trzyma na czarną godzinę". No ale im dłużej to trwa, tym mniej wierzę w taki scenariusz.

Oho? Czyżby szykowało się jakieś epickie wejście kogoś, kto zdejmie na następnej stronie Buu?

To że akurat Son Bra ich uratowała, to faktycznie lekkie zaskoczenie. Człowiek nastawił się na atak Vegetto a tu takie coś. No ale to dobrze. Zawsze to jakiś kroczek w celu odbudowania relacji jej i dwójki Heliorów.
Za to lipa, że nr 2 (na ten moment) już łapie jakąś tam zadyszkę. Wiadomo że między nią a Vegetto jest bardzo duża różnica, ale ten drugi pewnie też już niezbyt długo będzie w stanie dawać tyle co daje (patrząc na skalę tego co robi oraz że robi to na ssj3). A Buu ma pewnie jeszcze spore rezerwy.
No ale to dobrze, bo to oznacza że zaraz przejdziemy do punktu kulminacyjnego.

To by było w sumie logiczne i wyłączenie nieśmiertelności powinno być w mocy Buu. Bardzo dobre spostrzeżenie. Przyznaje że ja sam bym chyba nigdy nie wpadł na to, by spojrzeć na ten temat z takiej strony.